wtorek, 26 marca 2013

Idealnie kryjący podkład?! cz. II (FIT me! Maybelline New York)

Następnym kandydatem zasługującym na miano podkładu o średnim kryciu (można nim uzyskać pełne krycie nakładając kolejną cienką(!) warstwę) jest produkt o nazwie "FIT me!" firmy Maybelline New York.
Posiadam kolor nr 130 ale jest to teraz stanowczo za ciemny dla mnie odcień. Wpada delikatnie w pomarańcz dlatego, że obecnie bardziej moja twarz przypomina naturalny odcień gipsu ;) niż wcześniej wspomnianego przeze mnie owocu :D sytuacja ulega zmianie w miarę upływu ilości godzin jakie przypadkiem lub z konieczności jestem zmuszona podsmażać się na słoneczku. Koniec dygresji, wracając do tematu dzisiejszej opowieści:) Podkład posiada konsystencję rzadką żeby nie powiedzieć lejącą. Bardzo ładnie nakłada się palcami i pędzlem języczkowym do podkładów. Dobrze się rozprowadza na skórze, nie zatyka porów, nie podkreśla suchych skórek, długo się utrzymuje ale po około 4h zaczyna się delikatnie ścierać szczególnie gdy dotyka się twarzy od czasu do czasu (czego ja sama nie czynię i u mnie pozostaje na twarzy cały długi dzień) lub gdy nosimy ubranie z wysokim kołnierzem, stójką, golfy, apaszkę, szalik lub po prostu zakładamy kurtkę. Może się wtedy okazać, że część produktu "zamalowała" nam dość intensywnie odzienie wierzchnie. Nie pomaga nawet utrwalenie go pudrem (sypkim/ w kamieniu). Pomimo dużej pigmentacji nie daje uczucia ciężkości czy ściągnięcia skóry, nie wysusza jej. Osoby mające problemy ze świeceniem się np. strefy "T" będą miały problem bo już po 2 godzinach trzeba przypudrować twarz. Podkład zakrywa nawet moje naczynka. Poleciłabym go raczej osobom posiadającym cerę normalną lub suchą. Na pewno nie dla pań o cerze tłustej lub mieszanej(bardziej tłustej niż suchej).
 Ciąg dalszy nastąpi...
Do następnego, Ewa :)

poniedziałek, 11 marca 2013

Idealnie kryjący podkład?! cz. I (Revlon COLORSTAY)

Kilka propozycji dla wymagających... w czterech odsłonach...


Zaczynamy!
Pierwszy od lewej to mój osobisty faworyt i miłość życia ;) jemu poświęcę dzisiejszy wieczór. Wcześniej wspominany Revlon COLORSTAY (ja mam w tym momencie wersję dla cery mieszanej i tłustej w kolorze 150 BUFF). Miałam też wersję dla cery suchej i normalnej też sobie świetnie dawała radę :)
Muszę natomiast ostrzec na wstępie, że nie jest to produkt dla każdego. Revlon sprawdza się u mnie w 100% tylko dlatego, że jak żaden spełnił moje oczekiwania. Każda z nas ma inne wymogi dlatego nakreślę w skrócie (na prawdę w skrócie ;) ) czego szukam dla siebie. Moja cera jest zestresowana, odwodniona (nie sucha!!! ODWODNIONA!!!), mam rozszerzone naczynka krwionośne płytko rozciągające się pod skórą, mega wrażliwą skórę na temperaturę i jej zmianę, sztuczne oświetlenie, zanieczyszczenia, wiatr, a nawet klimatyzację, pory zapycha mi w zasadzie 99% kosmetyków nawet te, które jak obiecuje producent są przeznaczone dla alergików (choć alergikiem nie jestem) oraz osób z atopowym zapaleniem skóry! Ech... 
Podkład Revlonu pięknie kryje wszystkie niedoskonałości, jest mocno napigmentowany, gęsty i dlatego ja bynajmniej nie potrzebuję dodatkowo zakrywać przebarwień czy wyprysków. Z cieniami pod oczami to i tak musiałabym się pobawić dłużej ;) ale Revlon i tak znacząco je zakrywa. 
Aplikacja musi być szybka ponieważ podkład bardzo szybko zastyga na twarzy i jest niemal wodoodporny. Nie ma konieczności nakładania pudru by go utrwalić, może wyglądać wtedy za ciężko. Skóra po jego nałożeniu przez kilka godzin zachowuje świeżość ale w ciągu dnia po około 4 godzinach może wymagać delikatnego zmatowienia tam gdzie mamy tendencję do "świecenia się" (u mnie strefa "T").
Delikatnie może ciemnieć na twarzy po jakimś czasie ale to te ciemniejsze odcienie od 180 w górę (miałam kilka odcieni, a buteleczek COLORSTAY zużyłam nie mam pojęcia jak dużo). 
Minusem na pewno jest to, że jest ciężki. Ja się szybko przyzwyczaiłam (do jego alkoholowego zapachu też ;) ) ale wiem, że nie każdy jest w stanie to znieść. Nie posiada pompki, a jest gęsty dlatego niestety mało wydajny. Mnie starcza na jakieś 3-4 miesiące. Kupuję go na Allegro za praktycznie pół ceny bo w Douglasie itp. jest strasznie drogi (69zł!!!)
Najlepiej nakładać go palcami gdy jest delikatnie "podgrzany" naturalnym ciepłem dłoni co sprawia, że lepiej się rozprowadza i daje bardziej naturalny efekt. Ewentualnie pędzlem o gęstym i mocno zbitym syntetycznym włosiu. Wiadomo pędzel trochę nam tego podkłady wchłonie ale efekt jaki pozostawia ta metoda nie wymaga komentowania. Dla mnie to mistrzostwo nie wymagające jakichkolwiek zdolności wizażysty i okazyjnie można sobie pozwolić na taką aplikację.
Tak przedstawia się moja krótka recenzja podkładu Revlon ColorStay.

cdn... ;)

A tym czasem... do następnego:)
Pozdrawiam, Ewa :)